
Kim jestem, co mnie kręci i po co ja to wogóle robię.
Wpis # 2
Przypomina mi się tak znienawidzone przeze mnie w czasach szkolnych pisanie charakterystyki najróżniejszych literackich postaci. Mój ulubiony pisarz, poeta, Edward Stachura wspominał coś o podobnym, frustrującym niekiedy odczuciu kiedy to - w jego przypadku - poeta pochyla się nad kompletnie czystą, białą, niezapisaną jeszcze żadnym słowem (a gdzie dopiero wartościową lub chociaż w miarę sensowną myślą) kartką papieru. Ileż to już razy sam przekonałem się o tym jak wymagające niekiedy bywa zapisanie pustej kartki. *Jeśli ktoś przeczytałby moją wzmiankę o Stachurze, być może zastanowiłby się przez moment albo dwa, czy Sted nie był przypadkiem - w większym lub mniejszym stopniu - mało "positive". Hm... Cóż, może i faktycznie jest coś w niektórych opowiadaniach Stachury, jego stylu, co wskazywać mogłoby na to, że poeta nie zawsze spisywał same wesołe przemyślenia. W moim odczuciu i tym indywidualnym, subiektywnym odbiorze twórczości autora, rzeczywiście mogłoby tak być, jednak prawie zawsze czytając Stachurę, odczuwałem również niebywałe dobro jakie od niego emanowało. Choć nie zawsze szczęśliwy, to jednak nigdy nie stracił wiary w ludzi, w ich wrodzone dobro. Cóż, wszyscy mamy czasem słabsze chwile, ale nawet wtedy nie powinniśmy zapomnieć uśmiechać się wewnątrz, w sercu i świadomości! I tak właśnie widzę mojego przyjaciela literata :) Chciałbym przynajmniej wierzyć, że moglibyśmy takimi przyjaciółmi być.
Ale, dlaczego w ogóle zacząłem o Stachurze?


Wspomniałem o Nim ponieważ, podobnie jak on w tym moim subiektywnym odczuciu, zawsze starał się uśmiechać zarówno do siebie jak i do innych ludzi, tak samo ja i ten blog pracujemy nad tym żeby wykształcić w sobie taką umiejętność w jak największej częstotliwości każdego dnia. Jak już zostało powiedziane, każdy miewa czasem chwilę refleksji. Nawet jeśli czasem pojawi się ona w treści moich wpisów, to będzie to tylko jedna z niezliczonych przecież form wyrazu - w tym przypadku wyrazu tego co pozytywne, motywujące czy zabawne. W końcu, taka właśnie ma być formuła mojego małego bloga. Nie będę poświęcał w nim miejsca na to co od czasu do czasu przysłania nam nieco to co dobre. Było długo i zawile, więc teraz będzie krótko i na temat.
Kim jestem?
- żołnierzem zawodowym (sercem również albo raczej przedewszystkim);
- zwyczajnym facetem, któremu niedługo stuknie trzydziestka;
- niepoprawnie wierzącym w dobrą naturę ludzi gościem;
- tak samo jak każdy inny człowiek, jestem tylko człowiekiem właśnie, co oznacza, że odczuwam całe spektrum emocji i uczuć, nie tylko, nie zawsze i nie wyłącznie tych w stu procentach "różowych", choć pracuję nad tym żeby zwracać na nie co raz mniejszą uwagę;
- małomównym gadułą… głośno mówię umiarkowanie dużo, jednak kiedy usiądę nad klawiaturą, przepoczwarzam się wtedy nierzadko w „maszynistę werbalnej drezyny”, która wolno zmierza do swojego dalekiego celu, zatrzymując się kilkukrotnie aby nabrać powietrza do zapracowanych płuc; tak bym to ujął ;) ;
- „freak’iem” na punkcie made in USA, któremu z bliżej nienazwanych przyczyn, łatwiej jest czasem ubrać narodzoną w głowie myśl w angielsko-brzmiące słowa.


Kim NIE jestem?
- zawodowym i profesjonalnym projektantem stron internetowych, dlatego liczę drogi autorze na wyrozumiałość wobec własnych braków i niedociągnieć jakich nie zdołałem jeszcze na tej stronie rozwiązać;
- osobą znającą perfekcyjnie zasady pisanie w jakiejkolwiek formie, poprawności gramatycznej i stylistycznej, z uwagi na co tutaj również notatka do siebie: "wyrozumiałość";
- kimś oczekującym, wypatrującym może nawet, tłumów odwiedzających. Jednak choć tak to zostało przedstawione,
pragnę wspomnieć, że każdy, każdy, będzie tutaj mile widziany i ze wszystkich wizyt oraz każdej uwagi będę się mimo wszystko niezmiernie cieszył;
- cenzorem opinii innych ludzi. Powtórzę raz jeszcze: każdy! będzie tutaj mile widziany. Nawet jeśli będzie to ktoś kto nie zgodzi się z moim świata postrzeganiem bądź inny ktoś, komu to lub cokolwiek innego nie przypadnie do gustu. Niech to będzie moje miejsce, ale takie, do którego drzwi zawsze pozostają otwarte.
Dlaczego rozpocząłem ten projekt "in the first place"?
- z poczucia pragnienia stworzenia czegoś kreatywnego, nawet jeśli tylko w małym stopniu;
- z potrzeby "skatalogowania" i dalszego kolekcjonowania interesujących mnie osobiście treści;
- z chęci prowadzenia czegoś w rodzaju dziennika;
- z bezapelacyjnej konieczności nauczenia się systematyczności, z którą miewam trudności;
- bo już od małego lub innymi słowy, zanim jeszcze zdołałem wyrosnąć na dwa metry w pionie, projektowałem strony internetowe i nie przestało mnie ciągnąć w tę stronę do tej chwili.

Co zawiera/zawierać będzie strona Positive Town?
- formą przypominać ma w zamyśle blog, choć koncepcja i ostateczne postawienie na jeden konkretny styl, jest wciąż jeszcze dość dynamiczna; nadal jeszcze badam i szukam właściwej formy ekspresji;
- pozytywne, optymistyczne, motywujące, emanujące dobrą energią, dobrym "flow" obrazki, zdjęcia, filmy, muzykę czy artykuły;
- jak wyżej, z tym jednak dodatkiem, że pozwolę sobie czasem na - choć obowiązkowo pozytywną - to jednak "refleksję"; no bo kto mi zabroni - jestem u siebie ;) ;
- materiały tworzone przeze mnie, przeze mnie modyfikowane lub zaczerpnięte z innych, optymistycznych zakątków sieci, zawsze jednak podająć źródło i autora. Gdyby jednak ktokolwiek odwiedzający mnie tutaj poczuł się pokrzywdzony zapożyczeniem materiałów z jakiegokolwiek źródła, bardzo proszę o sygnał;
- zestawienie moich subiektywnych (!) opinii oraz komentarzy jak również, także tych nieobiektywnych, upodobań muzycznych czy filmowych, a ponieważ jestem uzależniony od muzyki i filmu, będę chciał zostawić po nich ślad;
- odnośniki do portali społecznościowych, na których zamieszczał będę przeważnie krótkie wpisy, przemyślenia,
wiadomości.

Uff... Udało się dobrnąć do końca. Myślę, że tak samo mnie jak i potencjalnie "zabłąkanego internautę/internautkę" to cieszy ;)
Czas zacząć pracę nad wspomnianą systematycznościa.
p.
