top of page

"Creed" - krok po kroku.

  • p.
  • 15 mar 2016
  • 3 minut(y) czytania

Po bardzo pracowitych i niejednokrotnie wymagających ogromnej cierpliwości i determinacji kilku dniach, podczas których pracowałem intensywnie nad zaprojektowaniem oraz zaadaptowaniem nowego wyglądu mojego bloga, wreszcie mogę z dumą powiedzieć, że cel został wykonany. Z dumą dlatego, że tym razem jestem naprawdę bardziej niż zadowolony efektami mojej pracy.


Zauważyłem przy okazji tego przedsięwzięcia, że chyba nareszcie znalazłem coś co naprawdę lubię robić i daje mi niemałą frajdę. Odkąd porzuciłem przygodę z fotografią, która do tej pory była moim zamiłowaniem, miałem kłopot z wypełnieniem wolnej przestrzeni kreatywności i tworzenia. Wydaje mi się, że właśnie znalazłem substytut.


Creed the movie - wallpaper

W każdym razie...


Znowu niezłym pretekstem i synonimem do tego co wyżej wydało mi się to co poniżej.


Nie tak znowu dawno temu obejrzałem najnowszy film z serii „Rocky”. I choć faktycznie, to nie Balboa jest tym razem głównym bohaterem i nie on bije się w ringu (choć nie znaczy to wcale, że postać Rocky’ego w filmie nie walczy, ale o tym już więcej w samym filmie) to jednak jest rzecz a oczywistą jest, że najnowsza produkcja powrotem do korzeni jest.


Nie jest jednak moim celem recenzowanie filmu, który nawiasem mówiąc nie porwał mnie tak jak chociażby jurorów amerykańskiej Akademii. Znalazłem jednak w tej opowieści bardzo wiele wątków, które doskonale pasują do motywacyjno-pozytywnej treści mojego tutaj pisania. Szczególnie jeden, bardzo krótki fragment filmu wydaje mi się szczególnie ważny i warty zapamiętania. Powiem więcej: świetnym pomysłem byłoby spisanie na kartce tego co mówi stary wyga Balboa do swojego podopiecznego i przyklejenie jej do lustra nad umywalką. W ten sposób ta bardzo mądra myśl byłaby nawet mimowolnie czytana przez „użytkownika” każdego ranka i każdego wieczora, a kiedy tak by Się już stało, to Się by mogło zapamiętać i przypomnieć by Się mogło w chwilach naszej własnej, osobistej walki z tym czy innym przeciwnikiem.


„One step at a time.

One punch at a time,

One round at a time.”


Trudno dosłownie przełożyć tę myśl na język Polski, jednak generalnie chodzi o to, żeby każdą przeciwność, każdego włożonego w cudzysłów „przeciwnika” albo nawet każdy nasz cel, czy raczej drogę do tego celu pokonywać krok po kroku. „Jeden krok do przodu” – nawet jeśli do zrobienia jest wiele kroków, to i tak możemy się do niego zbliżać wykonując tylko jeden krok, potem następny i następny. „Jeden cios” – kiedy pojawia się przeszkoda, podejmujemy rękawice i wyprowadzamy w nią cios. Najpierw jeden, a jeśli okaże się niewystarczający, wtedy wyprowadzamy kolejny skuteczny atak w celu jej pokonania. „ Jedna rudna” – rzadko kiedy bokser wygrywa w pierwszej rundzie. Na szczęście w życiu rund jest nieskończenie wiele, jednak wydaje mi się, że zawsze trzeba być skoncentrowanym na tej jednej. Następne przyjdą w swoim czasie, ale teraz walczymy w tej pierwszej do celu rundzie. I tak, małymi kroczkami okazać się może, że ten wielki cel udaje się nam osiągnąć małymi fragmentami, a już po dotarciu do końcowej rundy, okazuje się, że wcale nie było tak trudno.


Z przykładów z życia wziętych zauważyłem jak świetnie zasada ta sprawdza się podczas biegania. Zazwyczaj dość trudno jest mi zmobilizować się do samego już przebrania się w dres, założenia butów i wyjścia z domu aby pobiegać. Kiedy jednak już przezwyciężę leniwe głosy, które mówią „a może jutro pobiegam zamiast dzisiaj…”, wykonuję właśnie pierwszy krok. Wreszcie jestem na dworze i zanim zacznę bieg, te same głosy szepcą do ucha i zaczynam widzieć gdzieś bardzo daleko przed sobą wyznaczony przez siebie cel, do którego chcę dobiec. Wtedy myślę sobie: - dobra, wystarczy, że przebiegnę do tamtej latarni. Kiedy ten mały cel został osiągnięty, nagle okazuje się, że wcale nie było tak daleko. Wtedy myślę: - dobra, biegnę jeszcze do tamtego kiosku. Tam sytuacja się powtarza i znowu zaskakuje mnie jak niedaleki naprawdę był cel, do którego biegłem, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie jestem wcale tak słaby jak usiłują mi wmówić te złośliwe „szepty”.


Jak widać, to co powtarzał Rocky Adonisowi w filmie, idealnie nadaje się do zastosowania w naszym małym, osobistym ringu i ja z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że tej zasady będę się trzymał, szczególnie, że doskonale nadaje się również do zastosowania w tym co tutaj właśnie robię.


p.




Za kulisami produkcji:


Zwiastun:


Comments


bottom of page